Decyzja zapdała, wyjeżdżam. Wiedziałam co spakować do walizki i szybkim tempem ruszyłam w stronę lotniska. Ośmiozębny uśmiech stewardess umilał ten bezproblemowy lot. Dzień dopiero się zaczynał, świeciło słońce, zapach kawy utwierdzał w przekonaniu, że to dobry krok
w przyszłość. Tak wyglądała oficjalna wersja tego wyjazdu.
W rzeczywistości obiłam się o mur własnych lęków, które narastały z każdą minutą zbliżającą mnie do podjęcia szeregu formalności. Jednakże prócz procesu pakowania się z uwzględnieniem limitu bagażowego oficjalna wersja nie różni się od tej która jest naprawdę (tak, jestem zdeklarowanym pesymistą defensywnym). O tym jak spakować swoje dotychczasowe życie w jedną walizkę opowiem następnym razem. Narazie tylko zapewnie, że ówczesne zdenerowanie teraz bardzo mnie śmieszy.
w przyszłość. Tak wyglądała oficjalna wersja tego wyjazdu.
W rzeczywistości obiłam się o mur własnych lęków, które narastały z każdą minutą zbliżającą mnie do podjęcia szeregu formalności. Jednakże prócz procesu pakowania się z uwzględnieniem limitu bagażowego oficjalna wersja nie różni się od tej która jest naprawdę (tak, jestem zdeklarowanym pesymistą defensywnym). O tym jak spakować swoje dotychczasowe życie w jedną walizkę opowiem następnym razem. Narazie tylko zapewnie, że ówczesne zdenerowanie teraz bardzo mnie śmieszy.
bRUKSELA - PIERWSZE WRAŻENIA
Bruksela przywitała mnie widokiem klimatycznych uliczek, odremontowanych kamienic, które gościły
w swych murach niejedno pokolenie. Kultura bycia - szeroko rozumiana celebracja, którą widać na każdym rogu, gdzie nie brakuje oryginalnych kawiarni i barów. Mieszanka kulturowa, wszyscy różni, ale też bardzo do siebie podobni. Łączy nas miasto, w którym znaleźliśmy się z różnych pobudek. To odczucie bardzo szybko zrekompensowało mi wcześniejszą huśtawkę emocjonalną. Moje pierwsze dni w Belgii są bardzo słoneczne!