Bruksela, nadchodzi wyczekiwany dzień rozpoczęcia stażu*. Zza chmur nieśmiało wyłania się jesienne słońce. Wychodzę z kamienicy i idę szybkim krokiem, aby zdążyć na wskazaną godzinę (później okaże się, że moja nadgorliwa chęć bycia punktualnym nie jest zaletą, na pewno nie w Parlamencie Europejskim, w którym wiele wydarzeń odbywa się z kilkunastominutowym opóźnieniem). Mijają mnie ludzie, lekko zaspani, zdecydowanie nie tak rozemocjonowani jak ja. Mimo to obserwuję, że prócz wspólnego celu, do którego zmierzamy, łączy nas coś jeszcze – eleganckie spodnie w kant. I właśnie tak na chwilę wkroczyłam do świata wielkiej polityki.
Nowy miesiąc to dla Parlamentu Europejskiego początek dobrze znanego schematu. Posiedzenia komisji, spotkania grup roboczych, frakcji, delegacji, mini sesja plenarna, kontynuacja prac w podzespołach i wreszcie sesja plenarna w Strasburgu. W międzyczasie konferencje, seminaria, debaty. Spotkania wielu środowisk, w międzynarodowym gronie. Podejmowanie tematów lepiej lub mniej znanych, ujmowanych z o wiele bardziej holistycznego punktu widzenia. To zrobiło na mnie spore wrażenie, przy okazji otwierając mi jeszcze szerzej umysł na kwestie społeczne (integracja społeczna, emigracja, wykluczenie społeczne, bezrobocie w Europie, sytuacja młodych na rynku pracy), którym przez ten czas przyglądałam się najdokładniej. Przez częstość posiedzeń Komisji EMPL i ECON czuję, że ich członków znam już bardzo dobrze. Nie będę pisać, że ten czas to szansa, nowe możliwości. Całe życie jest jedną wielką szansą. Ten epizod to świetna przygoda podczas której uchylono przede mną rąbka europejskiej tajemnicy (mechanizmów władzy). Czy wzbogaca CV? Chcę w to wierzyć, ale nie łudzę się :-) Czy żałuję? Tylko trochę, bo mam ochotę na jeszcze więcej!
Ponadto codzienny przegląd aktualnej prasy, bycie na bieżąco. Gotowość na elastyczność oraz zdanie się na spontaniczność (której ciągle się uczę), pomimo ustalonej agendy. Intensywna praca, uczestnictwo w wydarzeniach, o których najczęściej dopiero jutro powiedzą media na całym świecie. To właśnie utwierdziło mnie w przekonaniu, że najlepiej czuję się w zróżnicowanym środowisku, w miejscu, w którym ciągle się coś dzieje. Bruksela bez wątpienia jest miastem, które sprzyja aktywności. Dlatego wraz z końcem stażu (którego nie planowałam, a był on szczęśliwą komplikacją moich prób i daru losu), serca Europy jeszcze nie opuszczam. Co przyniesie nowy dzień? Zapewne coś przypadkowo zaskakującego. Jak widać warto czekać.
Staż w Parlamencie Europejskim- jak to zrobić? Przeczytaj TUTAJ
Nowy miesiąc to dla Parlamentu Europejskiego początek dobrze znanego schematu. Posiedzenia komisji, spotkania grup roboczych, frakcji, delegacji, mini sesja plenarna, kontynuacja prac w podzespołach i wreszcie sesja plenarna w Strasburgu. W międzyczasie konferencje, seminaria, debaty. Spotkania wielu środowisk, w międzynarodowym gronie. Podejmowanie tematów lepiej lub mniej znanych, ujmowanych z o wiele bardziej holistycznego punktu widzenia. To zrobiło na mnie spore wrażenie, przy okazji otwierając mi jeszcze szerzej umysł na kwestie społeczne (integracja społeczna, emigracja, wykluczenie społeczne, bezrobocie w Europie, sytuacja młodych na rynku pracy), którym przez ten czas przyglądałam się najdokładniej. Przez częstość posiedzeń Komisji EMPL i ECON czuję, że ich członków znam już bardzo dobrze. Nie będę pisać, że ten czas to szansa, nowe możliwości. Całe życie jest jedną wielką szansą. Ten epizod to świetna przygoda podczas której uchylono przede mną rąbka europejskiej tajemnicy (mechanizmów władzy). Czy wzbogaca CV? Chcę w to wierzyć, ale nie łudzę się :-) Czy żałuję? Tylko trochę, bo mam ochotę na jeszcze więcej!
Ponadto codzienny przegląd aktualnej prasy, bycie na bieżąco. Gotowość na elastyczność oraz zdanie się na spontaniczność (której ciągle się uczę), pomimo ustalonej agendy. Intensywna praca, uczestnictwo w wydarzeniach, o których najczęściej dopiero jutro powiedzą media na całym świecie. To właśnie utwierdziło mnie w przekonaniu, że najlepiej czuję się w zróżnicowanym środowisku, w miejscu, w którym ciągle się coś dzieje. Bruksela bez wątpienia jest miastem, które sprzyja aktywności. Dlatego wraz z końcem stażu (którego nie planowałam, a był on szczęśliwą komplikacją moich prób i daru losu), serca Europy jeszcze nie opuszczam. Co przyniesie nowy dzień? Zapewne coś przypadkowo zaskakującego. Jak widać warto czekać.
Staż w Parlamencie Europejskim- jak to zrobić? Przeczytaj TUTAJ
*Ten tekst powstał w parlamentarnej kawiarni Micky Mouse w Brukseli. Jestem zdumiona, ponieważ trwa trzeci dzień sesji plenarnej w Strasburgu. Parlament Europejski w Brukseli zdaje się być opustoszały. Panuje cisza na korytarzach, w biurach. W porze lunchu nie ma kolejki na stołówce, a winda nie zatrzymuje się na każdym piętrze i nie „zbiera” pracowników chcących przedostać się natychmiast do innego budynku. Jednak nie tu, w Micky Mouse jest gwarno i tętni życie! Mam wrażenie, że to jedyne miejsce w PE, w którym ten aspekt nie zmienia się, bez względu na to, jaki jest dzień miesiąca i jakie w tym samym czasie podejmowane są działania w strukturach Unii Europejskiej…