To nic innego jak targ ze świeżą, ekologiczną żywnością, która zadowoli każdego konesera. Takie targi są popularne w Belgii, w zależności od dnia tygodnia rozkładają się w innej dzielnicy. Ten mieści się w Ixelles na Placu Flagey, który jest jednym z największych w Brukseli. Przecinają się tu najważniejsze drogi, co czyni go nie tylko istotnym punktem na samochodowej mapie, ale miejsce to także nabiera wymiaru towarzyskego. O każdej porze jest gwarno i ruchliwie, nie brakuje sklepów i kawiarni. Jednak prawdziwe oblężenie Plac przeżywa w każdą sobotę i niedzielę miedzy godziną 8:00 a 12:00.
To wersja oficjalna. W rzeczywistości mam wrażenie, że wystawcy są otwarci do ostatniego klienta. Być może wynika to z miesiąca jaki teraz jest, ale ciężko tu dostrzec turystów. Jeśli chcesz dowiedzieć się kim są mieszkańcy Brukseli, wejdź w tłum i obserwuj. Prawdziwa celebracja rozpoczyna się dopiero wczesnym popołudniem. Wina, małż i innych przysmaków nie brakuje. Przybyłych "gości" bawią uliczni grajkowie. Ciężko oderwać wzork od uśmiechniętych i dobrze bawiących się ludzi. Niestety moja noga pozwoliła sobie jedynie na nieśmiałe tupanie w rytmie pięknej francuskiej (a także hiszpańskiej!) melodii. Poczucie prawdziwej, nieskrępowanej wolności to pewnie jeszcze kwestia kilku tygodni.
To wersja oficjalna. W rzeczywistości mam wrażenie, że wystawcy są otwarci do ostatniego klienta. Być może wynika to z miesiąca jaki teraz jest, ale ciężko tu dostrzec turystów. Jeśli chcesz dowiedzieć się kim są mieszkańcy Brukseli, wejdź w tłum i obserwuj. Prawdziwa celebracja rozpoczyna się dopiero wczesnym popołudniem. Wina, małż i innych przysmaków nie brakuje. Przybyłych "gości" bawią uliczni grajkowie. Ciężko oderwać wzork od uśmiechniętych i dobrze bawiących się ludzi. Niestety moja noga pozwoliła sobie jedynie na nieśmiałe tupanie w rytmie pięknej francuskiej (a także hiszpańskiej!) melodii. Poczucie prawdziwej, nieskrępowanej wolności to pewnie jeszcze kwestia kilku tygodni.
Produkty wyglądają na dorodne, jest duży wybór i za pierwszym razem ciężko się zdecydować czego tak naprawdę nam potrzeba. Ceny różnią się o kilkadziesiąt centów od tych w supermarketach. W tym przypadku warto płacić za jakość! Znajdziemy tu owoce, warzywa, sery, ryby, mięso, kwiaty czy inne drobiazgi, które reklamowane są pod szyldem "wszystko za 1 euro".
Zapachy kuszą do nieco dłuższego zatrzymania się na tym wyjątkowym placu. Dla głodnych
i spragnionych znajdzie się także i coś na miejscu. Nie brakuje tu stolików i krzesełek, które zajmują osoby jedzace śniadanie (zdjęcia wykonane po godzinie 8:00, w tedy jeszcze było spokojnie...).
Kiedy regionalni wystawcy kończą swoją pracę, ludzie nie rozchodzą się do domów. Pomimo, iż Plac pozostaje pusty i chociaż sam w sobie sprawia wrażenie szarego i ponurego, nie brakuje na nim bawiących się dzieci, radosnych grup przyjaciół oraz innych osób, które łapią promienie słoneczne siedząc na długich, drewnianych ławkach.
Już czuję, że poranna wyprawa na takie zakupy stanie się moją cotygodniową przyjemnością. Dawno nie jadłam tak dobrych jabłek. Ich smak przypomina dokładnie te zbierane jesienią na polskiej działce, którymi zajadałam się w dzieciństwie.
Więcej informacji: marches-de-belgique.be